środa, 21 listopada 2012

MIEJSCA Z POMYSŁEM - CZYLI WIPSOWO I ŚWIETLICA WIEJSKA



Świetlica wiejska w Wipsowie ma swoją historię:

http://www.zenderowski.gower.pl/a-barczewo/266.htm

Następnym krokiem projektu "Animacja-Inspiracja-Edukacja" było zorganizowanie fajnej grupy (na początku myślałam o starszej młodzieży), która chciałaby spełnić się artystycznie jak ja :-)
Zawsze łatwiej jest pomyśleć o sobie, tzn. co TY byś najpierw chciała zrobić, a później pod tym kontem szukać ludzi, którzy chcieliby się przyłączyć to tego co będziesz robić...może to brzmi trochę egoistycznie ale tak właśnie jest. Bo po co robić coś o czym nie masz pojęcia lub co Ciebie nie interesuje?

Trochę zagmatwałam chyba sprawę...
A więc od początku...jestem osobą, która ma swoje pasje i hobby (może w niedługim czasie i napiszę bloga o tych swoich wariactwach:-)... jak tylko mam czas to: maluję, rysuję, projektuję, zajmuję się grafiką, uprawiam decoupage (także jogę :-), fotografuję i wiele, wiele, wiele innych artystycznych rzeczy...

Dla mnie dzień bez sztuki to dzień stracony...a sztukę widzę dosłownie wszędzie. A pomysłów mam na nią tyle, że czasami boli mnie od tego głowa :-)

Ale wracając do początku...chcąc coś zrobić w swoim środowisku trzeba się z nim zmierzyć...ale jak to zrobić?...poznać ją bliżej...ale jak? jak zachęcić i zarazić swoimi pasjami innych?

Zacznę od tego, że do projektu wciągnęłam Grażynkę Rowda - wariatka jakiej mało :-) zawsze we dwójkę raźniej i przyjemniej. To ona była taką moją podporą duchową (strasznie poważnie zabrzmiało ale tak było).
Oczywiście nie zabrakło i mojej córki Rozalii, która wspiera mnie dosłownie we wszystkim.

Jak zmierzyć się z tym swoim środowiskiem? W ramach projektu mieliśmy zapewnione wsparcie animatorki.
Ale do mnie należał pierwszy krok by ktoś czyli młodzież dowiedziała się co się "święci".
Więc - jak to ja - zaczęłam od plakatów. Jak już wcześniej wspomniałam jestem cholernym wzrokowcem i jak coś mnie zaciekawi, zwracam uwagę.

Czymś musiałam rozbudzić ciekawość...




No i zadziałało...pierwsze spotkanie w świetlicy... Przyszło całkiem sporo dzieciaków...


Pozytywnie nastawione dzieciaki - to jest to co w tym momencie dodało mi skrzydeł... Bo po co robić coś dla kogoś na siłę?
Animatorka - Ania Łebek, która poprowadziła spotkanie to osoba rewelacyjnie nastawiona do ludzi, potrafi natychmiast zorientować się w jakim otoczeniu się znajduje, a najważniejsze, że potrafi temu otoczeniu pomóc, podsunąć prześwietne pomysły i propozycje - pomysły tak proste, że człowiek sam by na nie wpadł - tylko pytanie: dlaczego nie wpadł? :-)

Rewelacyjne jest to, że z naszymi dzieciakami zrobiła świetny - jak ja to nazywam wywiad środowiskowy - poprzez zabawę i rysunki...W ruch poszły duże arkusze papieru, mazaki, kredki itp.
Temat: banalny - mogłoby się wydawać - "Moja miejscowość"...czyli jakie miejsca są najfajniejsze, jakie imprezy są najfajniejsze i najważniejsze - co by chcieli by w ich miejscowości się jeszcze mieściło lub jakie zajęcia - no i tu to się działo - wyobraźnia nie ma końca!
...basen...kino...morze...orlik...sklep z firmowymi rzeczami...lodowisko i wiele, wiele, wiele innych rzeczy i budowli :-)
A zajęcia?
...to przeróżne kółka zainteresowań...taniec...muzyka...malowanie...

Ale w tym sęk, że nie chciałam zrobić następnego kółka zainteresowań, ponieważ takie mają już w szkole i na świetlicy. Więc słuchałam dalej...

A dzieciaki spisały się i pracowały z pełnym zaangażowaniem...





Myślę, że bardzo dużo można wyczytać z ich dzieł... a najważniejsze, że są silnie związane z Wipsowem i to cieszy :-)...







Nie zabrakło też i zabawy... budowanie z papierowych, własnoręcznie zrobionych "klocków" - jak najwyższej wieży...



Po kilku dniach po tych zajęciach, dzieciaki spotykając mnie na ulicy dopytywali się kiedy będą następne...to miłe, wiedząc, że młode pokolenie chce się angażować i bardzo cieszy mnie ich zapał...młodzieńczy zapał :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz