poniedziałek, 18 lutego 2013

STACJA ART WIPSOWO 2012 - MATERIAŁY PRASOWE




Impreza Artystyczna / Mini warsztaty / Graffiti  Hip Hop  Beatbox / STACJA ART WIPSOWO 2012
zakończyła się powodzeniem. Poznaliśmy bliżej bardzo ciekawe sztuki...ulicy...i jakże fascynujące!
Poznaliśmy ciekawych ludzi...artystów...którzy kochają to co robią...podziwiam ich z największą radością...
Bawiliśmy się prześwietnie...do późnych godzin wieczorowych...przy ognisku mogliśmy jeszcze podyskutować, porozmawiać o całej imprezie a także o sztuce i swoich pasjach.
Każdy instruktor otrzymał od nas (specjalnie zaprojektowane przeze mnie :-) PODZIĘKOWANIE...






To był mój, miły gest skierowany w ich stronę. Chciałam w ten sposób, by zapamiętali nas, Wipsowo i dzieciaki...żeby to była jakaś pamiątka.
Bo ja zbieram pamiątki...wszystkie pamiątki, dyplomy, podziękowania i inne wyrazy wdzięczności. Są to dla mnie największe skarby, które z biegiem lat nabiorą ciepłego symbolu i wspomnień.

Moi rodzice jak widzą, że zbieram te wszystkie rzeczy...swoje i moich dzieci...to bardzo się z tego cieszą ponieważ oni również mieli jakieś swoje osiągnięcia w swojej młodości ale niestety kiedyś nie przywiązywali do tego wagi i ...spalili!!!!
Do dzisiejszego dnia plują sobie w twarz - jak mogli w taki sposób zrobić? Ale czasu się nie da cofnąć i trzeba z tym żyć dalej...dobrze, że zostały zdjęcia, na których widać ich dyplomy :-)

Codziennie przejeżdżam koło stacji...pomalowanej stacji...prezentuje się rewelacyjnie. Wipsowo nabrało przez nią fajnego klimatu.

Chciałabym powtórzyć taką imprezę... Zobaczymy :-)

A oto kilka materiałów o całej naszej inicjatywie, które ukazały się w prasie:










Zobaczyć nas można tu :


około 7 minuty :-)

około 10 minuty :-) 



A posłuchać tu:




Chciałabym by STACJA ART stała się cykliczną imprezą w Wipsowie.
Małymi krokami chyba tak będzie :-) Poproszono mnie bym załatwiła muzyka beatbox'u na spotkanie noworoczne organizowane przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wsi Wipsowo.
Zagościł u nas w świetlicy prześwietny artysta beatboxu Kuba "Grajek". Dał takiego czadu, że zobaczyć miny mieszkańców - BEZCENNE!
Kuba "Grajek" choć krótko się znamy to świetny człowiek z pasją...widać jego pasję na twarzy. Artysta wszechstronnie utalentowany! Jestem pod ogromnym wrażeniem!




Dopilnuję tego by odwiedził nas nieraz!!!

Chciałabym by Wipsowo łączyło różne style artystyczne...różne  środki wyrazu:
- był decoupage - zdobienie przedmiotów (jest i będzie :-)
- było graffiti (jest i będzie :-)
- był hip hop (jest i będzie :-)
- był beatbox (jest i będzie :-)
- nie było fotografii - jakieś warsztaty (może będą - bynajmniej chciałabym :-)
i wiele, wiele innych zainteresowań...i zajęć :-)





niedziela, 6 stycznia 2013

BEATBOX - CZYLI STACJA ART WIPSOWO 2012



Beatbox... co to w ogóle jest? bardzo często się z tym pytaniem spotykałam...
Na początku sama dokładnie nie wiedziałam co to jest...oglądałam telewizję i różne "Mam talent" itp. ale nie zwracałam uwagi, że to jest jakiś...talent...




A jednak to talent...Pojechałam ze swoimi dziećmi na prawdziwą bitwę beatbox'ową do Klubu Grawitacja w Olsztynie...w taki sposób chciałam zdobyć jakieś kontakty by ktoś z artystów przyjechał do Wipsowa na imprezę Stacja Art i zrobił taką jazdę jaką widzieliśmy w Olsztynie :-)




Niesamowite było usłyszeć młodych ludzi z takim niesamowitym talentem. I znów zobaczyłam pasję...w oczach i na twarzach chłopaków.




 Widać było, że to co robią to lubią i potrafią to wykorzystać i przede wszystkim dzielić się tym z innymi. Takim świrem okazał się Korneliusz Moczek el Kornelio, który poprowadził w Wipsowie mini warsztaty z beatbox'u.

To co usłyszeliśmy przeszło nasze oczekiwania...kurcze jak on to robi? a miny dzieciaków - BEZCENNE!!!




Przecież takie rzeczy to tylko w telewizji :-) a tu mamy to na żywo i najfajniejsze, że można było samemu popróbować swoich sił przed mikrofonem...choć prawie wszyscy się wstydzili...ale nie wszyscy :-)...




Korneliusz okazał się 100% profesjonalistą...był ogromnie zaskoczony jak podeszłam do niego i powiedziałam o pomyśle jaki mamy zamiar zrobić w tak małej miejscowości jak Wipsowo...był oczywiście pozytywnie zaskoczony i ucieszył się z takiego pomysłu choć jeszcze z takim się nie spotkał :-)
Miał fajny kontakt z dzieciakami...taki chłopach na luzie...pokazał podstawowe dźwięki i do dzieła...
pokazał też i swoje możliwości...to była jazda!!! tego nie da się opisać...Tak jak graffiti można pokazać i jakoś to opisać ale beatbox'u niestety nie...trzeba to zobaczyć...usłyszeć i spróbować...
Fajne było to, że Korneliusz przekazał świetną myśl dla dzieciaków, że beatbox jest wszędzie, nawet znalazł ich w tak małej miejscowości.








Niektórzy wzięli sobie te słowa do serca i u nas w domu rzeczywiście był wszędzie...mikrofon i głośniki poszły w ruch i cała rodzina tworzyła jak mogła...nawet babcia moich dzieci :-)


ZAPRASZAM DO OBEJRZENIA FAJNEGO MATERIAŁU Z TEJ IMPREZY:

http://youtu.be/JrDGwh-__G8







środa, 2 stycznia 2013

HIP HOP - CZYLI STACJA ART WIPSOWO 2012


Po graffiti przyszedł czas na taniec...jak sztuka ulicy to nie mogło zabraknąć hip hop...
Mini warsztaty z hip hop poprowadził:

Przemek Świercz aka Wild Card - członek Jem Chipsy Crew.
Z tańcem ulicznym związał się poprzez styl House Dance, z czasem
odnajdując swoje powołanie w showmeńskim Lockingu. Jest tancerzem stawiającym na otwartość i wszechstronność - często trenuje także takie style jak Hip Hop, Popping, Bboying, czy Stepowanie, a dodatkowych inspiracji szuka między innymi w Soul Dances, Salsie, czy Dancehallu. Reg 
ularnie jeździ na zawody oraz warsztaty tańca ulicznego; brał udział między innymi w zajęciach prowadzonych przez Dona Campbella (twórcę stylu Locking).Wiele swojej uwagi poświęca także wiedzy teoretycznej, czego owocem jest jego praca analizująca korzenie tańca ulicznego "The Function of Street Dance in Preserving the Afro-American Identity". Za swoje największe dotychczasowe osiągnięcie uznaje uczestnictwo w półfinale preselekcji Juste Debout 2012. Obecnie jako odtwórca jednej z głównych ról uczestniczy w przygotowaniach do spektaklu Dziadek do Orzechów wystawianego przez Filharmonię Warmińsko-Mazurską.



Nie wiedziałam, że takie talenty mieszkają blisko Wipsowa... :-)
Człowiek bardzo energiczny i widać było namalowaną na twarzy jego pasję... taniec...
Jak ja uwielbiam i podziwiam takich ludzi, którzy mają swoje hobby i je pielęgnują kiedy się da :-)...sama jestem osobą pełną energii i staram się tą energią zarażać np. swoje dzieci by nauczyć ich, że ludzie z pasją są niesamowici i chodzą przez życie śmiałym, prężnym krokiem...że życie to nie tylko szare przeżycie i nic tylko coś się dzieje i dzięki pasji człowiek się spełnia i czuje się potrzebny...







Przemek na początku bardzo ciekawie poopowiadał skąd w ogóle się wziął hip hop...pokazał kilka kroków...kilka fajnych kroków...kilka fajnych luzackich ruchów...












Wiadomo, że dzieciaki szybko się nudzą...ale to co pokazał Przemek dosłownie ich zdziwiło...a mnie zdziwiło, że się fajnie ruszają...jak to powiedział Przemek - dzieciaki są w takim wieku, że jeszcze nie mają zaprzątniętych swoich umysłów i szybko chłoną naukę...tańca :-)

I zobaczyć ich miny...BEZCENNE :-)



Kurcze świetnie było rozruszać swoje stare kości :-)...tak - nie stałam bezczynnie tylko naprawdę się uczyłam...fajnie było przypomnieć sobie jak się człowiek kiedyś fajnie bawił na różnych "potupajkach" :-)
Jestem tego zdania, że każdy sport, każda aktywność fizyczna nas uratuje - przed zgorzknieniem, przed starością przed szybką utratą naszej energii :-) i dlatego trzeba się ruszać...biegać...truchtać...tańczyć i cieszyć się życiem :-)


Cała impreza miała nie mały poślizg czasowy...graffiti bardzo szybko się skończyło...wcześniej przyjechał Przemek - czyli wcześniej zaczęły się mini warsztaty z tańca...ale niestety beatbox nie mógł się odbyć wcześniej...co robić???



Przerwa...na ognisko...kiełbaski pieczone na ognisku...tak - zrobiliśmy ognisko przy budynku stacji kolejowej, przy którym można nie tylko zjeść pyszną kiełbaskę ale i się ogrzać i odsapnąć :-)
No dobra ale przerwa nie może trwać wiecznie...co robić???

Szybka akcja...i szybki pomysł na...taekwondo - koreańska sztuka walki...
Tak się złożyło, że moje dzieciaki Rozalia i Kacper ćwiczą taekwondo, a mój mąż się tym interesuje i również w młodszych latach ćwiczył...więc pomysł na zrobienie mini warsztatów z tej sztuki...
Naszym celem było uświadomić dzieciakom, że taekwondo to nie mordobicie! Uczestnicy dowiedzieli się o bardzo ważnych wartościach tej sztuki, o uczciwości, pracowitości, wytrwałości, opanowania i kontroli.









Opowiem jeszcze jedną ciekawostkę.
W szkole dyrektorka mówi, że doszły ja słuchy, że niektóre dzieci chciałyby mieć w szkole treningi taekwondo...a jedna z nauczycielek - ale po co? jeszcze tego nam potrzeba by dzieci zaczęły się bić...

Jedna myśl się nasuwa...co ty kobieto wiesz o sztuce walki???!!! co ty wiesz o ciężkich treningach???!!!
nawet nie wiesz ile to "kosztuje" tych, którzy trenują...ile to "kosztuje" by pogodzić obowiązki, naukę, inne zajęcia, inne pasje a przy tym dobrze się uczyć i być zdyscyplinowanym - pogodzić to wszystko to jest dopiero sztuka...

W naszej mentalności zakodowane mamy jeszcze, że walki to typowe mordobicie i nieopanowana agresja...ale sztuka walki to sztuka. Niektórzy  powinni przejrzeć na oczy :-)




GRAFFITI - CZYLI STACJA ART WIPSOWO 2012 część 3




Jak już wspomniałam na imprezie było cholernie zimno z samego rana...ale nie przeszkadzało to nam zupełnie znalazłyśmy i na to sposób...ruch...taniec...szaleństwo rozgrzania atmosfery :-)




Nawet najmłodsi i najwytrwalsi przyłączyli się do naszych wariactw :-)



Każdy mini warsztat miał swoją planszę, z której można było dowiedzieć się co to jest np. graffiti?
Akurat ta plansza została podarowana dla jednego z grafficiarzy - tak mu się spodobała, że powiesił ją sobie ...w kuchni :-)



Efekty końcowe w dzień:












I efekty końcowe w nocy:





    



Noc ma swój specyficzny klimat... olsztyńscy grafficiarze zrobili nam super niespodziankę na zakończenie...odpalili flarę na dachu budynku stacji kolejowej...na peronie tańczyliśmy i śpiewaliśmy!!!...była jazda!!!





Poznałam świetnych artystów...ich poglądy na świat...a przede wszystkim ich pasje!!!...uwielbiam i podziwiam takich ludzi, którzy mają swoje hobby i je pielęgnują kiedy się da :-)...sama jestem osobą pełną energii i staram się tą energią zarażać np. swoje dzieci by nauczyć ich, że ludzie z pasją są niesamowici i chodzą przez życie śmiałym, prężnym krokiem...że życie to nie tylko szare przeżycie i nic tylko coś się dzieje i dzięki pasji człowiek się spełnia i czuje się potrzebny...

Chciałabym jeszcze napisać kilka refleksji na temat graffiti:

W naszej mentalności zakodowane mamy jeszcze, że graffiti to coś złego...
graffiti co niektórym kojarzy się z beznadziejnymi, wulgarnymi napisami, nieprzyzwoitymi i prostackimi rysunkami.
Przecież ta sztuka odwróciła się o 360 stopni! Jest sztuką ... i to na wysokim poziomie.
Beznadziejne, wulgarne i prostackie rysunki i napisy - to co innego - a graffiti jako sztuka - to co innego. Każdy artysta poszukuje swojego miejsca, swojego stylu, stylu niepowtarzalnego i jedynego w swoim rodzaju. Nie jest nigdzie powiedziane, że artysta powinien ograniczyć się tylko do kartki i płótna. Ściana jest również nośnikiem. A artysta wyraża siebie w taki właśnie sposób. Ściana to jego kartka lub płótno.
To właśnie chcieliśmy wpoić naszej młodzieży. By przestali prostacko myśleć i zaczęli rozwijać swoje hobby w takim kierunku - kierunku sztuki.

Jest wiele wspaniałych źródeł na temat graffiti, można czytać bez końca, można poznać przeróżne techniki, niepowtarzalne style, materiały itp. Ale jedno co mi utkwiło w pamięci to, że wśród twórców graffiti funkcjonują określone zasady etyczne. "Szanujący się", "prawdziwy" writer nie maluje na kościołach, zabytkach itp. - czyli jednoznacznie nie jest wandalem i wandalizm go nie interesuje :-)
To jest najważniejsze przesłanie jakie chciałam przekazać młodzieży.

A najśmieszniejsze jest to, że organizując taką imprezę spotkałam się z jednym głosem na "nie" - tak to odczułam. "Nie"- czyli obawa przed tym, że dzieciaki po takiej imprezie - prosto rzecz ujmując - będą na własną rękę kupować spray'e i  malować nimi gdzie popadnie :-)
To jest tak prostackie myślenie, że brak słów. To jak nauczyć i przekazać dzieciakom tę sztukę???
Jak nauczyć ich myślenia??? Jak uwolnić ich od takich stereotypów???

Oczywiście nie zawiodłam się na dzieciakach...nie kupują spray'ów na własna rękę...nie malują gdzie popadnie...jak do tej pory nic złego się nie dzieje...a ja postaram się cyklicznie organizować takie "malowanie"...oczywiście jak będą dalej chcieli...

Opowiem jeszcze jedną historyjkę :-) w szkole u syna pani od plastyki zadała pracę na dowolny temat. A że synek lubi malować, rysować i interesuje się graffiti to zrobił pracę właśnie w takim stylu :-)...
Praca jak praca by każdy pomyślał... a że pani zapytała się co namalował to powiedział - przedstawia graffiti największego amerykańskiego gangu...MS 13. Gang bardzo brutalny i nieobliczalny.
Zapytała dlaczego właśnie taka praca a nie inna? - obejrzeliśmy bardzo ciekawy program właśnie na temat tego gangu - powiem szczerze byłam przerażona, ich polityką, ich myśleniem...
A syn - zafascynowany ich malunkami, znakami... to go zainspirowało... nie pomyślał ani trochę tak jak ja pomyślałam tylko obejrzał reportaż z zupełnie innego punktu...punktu sztuki - tak sztuki!







Gdyby nie powiedział co oznacza jego praca dostałby najwyższą ocenę, a tak - zaniżoną :-)
Do tej pory nie rozumie dlaczego??? Czy coś złego zrobił???







GRAFFITI - CZYLI STACJA ART WIPSOWO 2012 część 2



Bartosz Badurek - grafficiarz okazał się 100% profesjonalistą w swoich fachu. Wpadliśmy na pomysł by stację pomalować w formie kolorowanki - czyli Bartosz "stawiał" kontury prac dzieciaków, a one kolorowały spray'ami, ponieważ nie sposób dać dzieciakom do ręki spray'e i je szybko wymarnować i na dodatek nic nie namalować, a tak będą się trzymać swoich konturów i swoich prac i na pewno powstanie jakieś dzieło.



Od samego rana 3 listopada 2012 r. Bartosz Badurek i jego koledzy po fachu przygotowywali ściany stacji kolejowej do imprezy. Pogoda była nie ciekawa - zimno i mokro.
Na ścianie frontowej grafficiarze przygotowywali swoje szkice. Pozostałe ściany zagospodarowaliśmy dla dzieciaków. Pojawiły się pierwsze kontury prac dzieciaków.






Wszystko to wyglądało na początku tak niepozornie...









Nie zabrakło i ciekawskich...
Miło było usłyszeć z ust starszych mieszkańców Wipsowa słowa aprobaty i zadowolenia, że nasza stacja nie będzie już straszyć :-)






Na początku Bartosz poinstruował dzieciaki co to jest graffiti? jak wypełniać kontury? co robić jak spray'e się skończą? itp.









Wracając do naszej imprezy... spray'e poszły w mig...dzieciaki były tak podekscytowane tą całą akcją, że wystarczyły dosłownie minuty by zużyć 25 puszek spray'ów... :-)








Ale co się dziwić...zobaczyć ich miny w czasie pracy - BEZCENNE!

Nie zabrakło i maluszków, które próbowały zostawić swój ślad...




Wszyscy bardzo "rwali się" do pomalowania ścian stacji...szkoda tylko, że nie miałam możliwości spróbowania...ale na tym się nie skończy...przyjdzie czas, że i ja będę trzymać puszkę w ręku :-)
Na tej imprezie byłam za bardzo spięta i zestresowana...bardziej zależało mi by dzieciaki się bawiły :-)